środa, 1 kwietnia 2009

Put people first

Tylko parę słów o G20. Było zaskakująco spokojnie, wybili tylko jedną szybę w jednym z biur RBSu, trochę się poszturchali z policją i dużo nakrzyczeli. Koło południa zrobiło się dość gorąco pod Bank of England, ale policji udało się ten teren odizolować (nikt nie mógł wejść) i tak zostało do popołudnia, kiedy to poszedłem robić zdjęcia. Nie jest raczej zaskakujące, że poziom większości postulatów był dość żenujący (mam np. w domu ulotkę nawołująca do odebrania władzy ludziom, którzy nami rządzą, i przekazaniom jej ludowi... czyli innym ludziom, którzy z definicji staną się wtedy ludźmi nami rządzącymi; albo odrzucenie pieniądza i powrót do podstaw... takie tam). Pokojowe pikiety wyglądają raczej na piknik, chociaż miło, że ktoś się ekologią przejmuje.

Różnego rodzaju aktywiści wykorzystują G20 do głoszenia swoich poglądów, w czym w sumie nie widzę nic złego, tym bardziej, że nie doświadczyłem w związku z tym niedogodności. Zamknięta została stacja Bank, bo znalazła się w strefie zamknietęj przez policję, i trochę było więcej ludzi na ulicach, ale ogólnie atmosfera była dziś dość przyjemna. Bardzo dużo ludzi chodziło z aparatami po mieście i robili zdjęcia blokadom policyjnym : )

Jutro jest główny dzień szczytu i przewidywane są dalsze protesty, chociaż pewnie skoncentrują się one na centrum konferencyjnym na wschodzie Londynu, w którym odbędą się obrady. Muszę przyznać, że nie widzę szczególnego sensu w całym tym spotkaniu... ot pare lunchów i pare godzin dyskusji. Już teraz bardziej zgodnie politycy zapowiadają znalezienie lekarstwa na wszelkie zło na świecie, ale w 4h to nawet kataru się człowiek nie pozbędzie.

A tak przy okazji to Obama wylądował na Stansted! Z jednej strony, fajnie, że używamy z panem Obamą tego samego lotniska (od dzisiaj będzie mi się tam milej stało w kolejkach). Z drugiej strony, to przykre, że z powodu kryzysu Obama musi latać tanimi liniami... ciekawe czy też musi płacić funta za skorzystanie z toalety?