Muszę przyznać, że jeśli chodzi o poprawne odżywianie, to wyspiarze robią postępy. Mają taki program, 'Five a day', który propaguje jedzenie warzyw i owoców. Idea jest taka, żeby zjeść pięć porcji zdrowia w ciągu dnia. Soki też się liczą, tak więc na opakowaniu często jest logo programu i informacja, że wypicie szklanki liczy się jako jedna z pięciu porcji.
Poza tym wszędzie starają się upychać jakieś warzywa. Podczas lunchu można wybierać między frytkami a warzywami, w sklepach eksponują stoiska z warzywami i ogólnie wszędzie o tym trąbią. Oczywiście na wszystkim są tzw. nutrition facts, czyli kalorie, ilość soli, białka itp. w produkcie.
A w sklepie, który mijam w drodze do pracy sprzedają 'Fruit boxy', za 1 funta dostaje się banana, jabłko, gruszkę, dwie mandarynki jakieś śliwki i coś tam jeszcze. I o dziwo, sporo ludzi to kupuje. Zawsze myślałem, że próba przekonania społeczeństwa do zdrowszego odżywiania jest skazana na niepowodzenie, ale widać, że nie wszystkie zachodznie kraje podzielają gastro-katastrofę USA ;)
P.S. Spodobał mi się wczoraj komunikat w metrze- staliśmy jak to często bywa w tunelu:
'Ladies and gentlemen, boys and girls, we have a delay' :D
Poczułem się młodo.
P.S.2. Koło mojej stacji jest 'Gentlemans Hairdressers'.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Tadku, możnaby rzec, że my też mamy swoje "Five a day". Akcję prowadzi firma Tymbark - na sokach warzywnych (które wg mnie smakują jak keczup) są informacje, że warzywa i owoce należy jeść właśnie pięć razy dziennie; i że taka porcja to również 500ml soku (keczupu). Cudze chwalicie... :>
Hm, w polskiej akcji "porcje" nie sa dobre, bo jestesmy przyzwyczajeni do jedzenia owocow i warzyw - przynajmniej wiekszosc, dlatego wzbijamy sie o poziom wyzej
Mysle, ze Tadek skonczy publikujac jakas prace socjologiczna o Anglikach :)
A' propos odżywiania Anglików- kiedyś na zajęciach w ramach kursu angielskiego, na którym była zbieranina ludzi z całego świata powiedziałyśmy razem z Asią, że często na śniadanie jemy jakieś świeże warzywa albo sałatki- wywołałyśmy wielkie zdziwienie całej grupy, a nauczycielka (Angielka) kilka razy dopytywała się nas, czy powiedziałyśmy na pewno to, co chciałyśmy...
Hello!Jesli to prawda to cieszy mnie ta zmiana:) Jeszcze 3 lata temu w sklepie krolowaly frytki w mega pakach a podczas lunchu pizza na wynos albo dla odmiany niesmiertelne fish&chips:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Prześlij komentarz