Od 01.12 do 09.12 w Londynie odbywały się targi żeglarskie, które mi się udało odwiedzić. Powierzchnia wystawowa jest gigantyczna, i naprawdę fajnie zaaranżowana. Środek jednej z dwóch hal jest basenem, w którym sobie cumują wystawione jachty.
W pomniejszym basenie były takie niewielkie skocznie, i goście robili ewolucje na snowboardzie wodnym (czy jak to nazwać). Gdzie indziej można było się łódeczką z trzciny przepłynąć w takim oczku wodnym.. oczywiście obejrzeć dużo jachtów, spróbować się na elektronicznej ławeczce wioślarskiej albo na komputerowym symulatorze regat.
Obejrzałem jacht Gipsy Moth IV, na którym Francis Chichester w 1966 roku samotnie opłynął kule ziemską (sam jacht opłynął kulę ziemską dwa razy [tak to się mówi, można opłynąć kulę?]) bijąc przy tym z pięć rekordów. Podobno podczas drogi do Cape Horn jacht obrócił się o 140 stopni do góry dnem. Chichester zmierzył ten kąt znacznikiem zrobionym z butelki po winie, dzięki czemu wiedział, że jacht sam wstanie. Strach pomyśleć, co by było, gdyby Sir Francis Chichester nie pijał wina... Sam jacht został odremontowany, ale wygląda gorzej niż Jagiellonia, która w końcu też swoje przeżyła...
Poza tym wymyśliłem prezent na gwiazdkę dla Imbira. Jak widać na zdjęciu, jest to psi kapok, z zapięciem, dzięki któremu można psa przypiąć do pokładu ;) Nie jestem tylko pewien, czy był jego rozmiar, bo go nie znam na pamięć. Bardzo szykowny. Gdyby Imbir był trochę młodszy, to bym mu na pewno kupił i w wakacje wziął na mazury.. ale obawiam się, że teraz by mu się ciężko byłoby przystosować. I jeszcze na koniec jedno zdjęcie, dla fanów programu TopGear. Na tej amfibii kiedyś May przepłynął całkiem spore jeziorko.A ja znikam do naszego pieróg party :) Ciasto jest już rozrobione.
W pomniejszym basenie były takie niewielkie skocznie, i goście robili ewolucje na snowboardzie wodnym (czy jak to nazwać). Gdzie indziej można było się łódeczką z trzciny przepłynąć w takim oczku wodnym.. oczywiście obejrzeć dużo jachtów, spróbować się na elektronicznej ławeczce wioślarskiej albo na komputerowym symulatorze regat.
Obejrzałem jacht Gipsy Moth IV, na którym Francis Chichester w 1966 roku samotnie opłynął kule ziemską (sam jacht opłynął kulę ziemską dwa razy [tak to się mówi, można opłynąć kulę?]) bijąc przy tym z pięć rekordów. Podobno podczas drogi do Cape Horn jacht obrócił się o 140 stopni do góry dnem. Chichester zmierzył ten kąt znacznikiem zrobionym z butelki po winie, dzięki czemu wiedział, że jacht sam wstanie. Strach pomyśleć, co by było, gdyby Sir Francis Chichester nie pijał wina... Sam jacht został odremontowany, ale wygląda gorzej niż Jagiellonia, która w końcu też swoje przeżyła...
Poza tym wymyśliłem prezent na gwiazdkę dla Imbira. Jak widać na zdjęciu, jest to psi kapok, z zapięciem, dzięki któremu można psa przypiąć do pokładu ;) Nie jestem tylko pewien, czy był jego rozmiar, bo go nie znam na pamięć. Bardzo szykowny. Gdyby Imbir był trochę młodszy, to bym mu na pewno kupił i w wakacje wziął na mazury.. ale obawiam się, że teraz by mu się ciężko byłoby przystosować. I jeszcze na koniec jedno zdjęcie, dla fanów programu TopGear. Na tej amfibii kiedyś May przepłynął całkiem spore jeziorko.A ja znikam do naszego pieróg party :) Ciasto jest już rozrobione.
1 komentarz:
Zamiast kupować kapok dla Imbira kup nam lepiej (tym co tęsknią za spacerami wyłacznie wtedy gdy są w Warszawie) takiego Ibira-Bis :)))
Prześlij komentarz