wtorek, 9 czerwca 2009

I'm back!

Ha! Nie ma to jak niespodziewane zwroty akcji.. zapomniany autor bloga wyłania się z czeluści przepełnionego metra żeby pisać o krzywdach ludu pracującej stolicy...

Dziś o 19 rozpoczął się generalny strajk metra. Dokładnie jeszcze nie wiadomo jaki będzie jego zakres, ale na razie zawieszone są dwie linie metra, 3 mają poważne opóźnienia i kilka stacji metra jest tymczasowo zamknięta, głównie z powodu przeludnienia. Większość ludzi starała się zdążyć do domów przed 19 co już wprowadziło spore zamieszanie. Zatem już trochę wcześniej miałem przedsmak atrakcji, które mnie czekają przez najbliższe dwa dni. Pracownicy domagają się większych (wyższych?) podwyżek, co chyba w obecnej sytuacji jest trochę nie na miejscu (zwłaszcza, że zarobki w TFL - Transport For London - są naprawdę porządne). Myślę, że skończy się to ogólną nagonką na pracowników metra. Zresztą, zobaczymy ilu się tak naprawdę przyłączy.
Należy jednak przyznać, że Anglicy podchodzą do całej akcji ze stereotypowym flegmatyzmem. Jak się nie uda dojechać do pracy, jeżeli trzeba stać godzinę w ścisku na platformie- trudno. W zasadzie nikt nie narzeka, co najwyżej spokojnie krytykują związki zawodowe.

Przez ostatnie dwa miesiące się dość dużo działo w Londynie, i dla odmiany nie pisałem z powodu nadmiaru wrażeń, tak więc chyba nie będę próbował streszczać wszystkich wydarzeń... Postaram się nadrobić zaległości i napisać coś o Oxfordzie i Cambridge, które było mi dane odwiedzieć (niestety, w celach zaledwie turystycznych). Teraz tylko wspomnę o tym, że już widziałem pare razy osoby w maseczkach (dla tych co nie pamiętają, gdzieś tam jeszcze dogorewa świńska grypa), że 12 letni chłopiec jednak nie jest najmłodszym ojcem, że winda na Tower Bridge urwała się dzień po tym jak nią jechałem (ofiar śmiertelnych nie było), i że palacze kosztują NHS (tutejszy ZUS) 5 mld funtów.
Tą ostatnią informację skomentuję. Dotyczy to bezpośredniego wpływu palenia (nie uwzględnia biernych palaczy, kosztów opieki albo finansowych konsekwencji dla gospodarki). Badania przeprowadzone na Oxfordzie sponsorowała The British Heart Foundation. Oznacza to ponoć tyle, że gdyby nikt nie palił, to tyle dałoby się zaoszczędzić. Poza tym, że jestem trochę sceptycznie nastawiony do takiego wnioskowania (w 2005 palenie było przyczyną śmierci 27% wszystkich mężczyzn- czy gdyby nie palili to by nigdy nie umarli..? myślę, że gdyby nie leczyli się teraz z raka to za 10 lat umierali by na coś innego) to zaskoczyły mnie dwie informacje. Podobno przychody państwa z tej branży wynoszą 10 mld funtów, czyli jednak opłaca się palić. Po drugie, porównywano koszty innych niezdrowych trybów życia (lifestyle issues). Okazuje się, że brak ruchu powoduje straty w wysokości miliarda funtów (zapewne jakieś choroby krążenia etc.), otyłość jest tylko o połowę oszczędniejsza od papierosów, i teraz, UWAGA, niezdrowa dieta jest przyczyną porównywalnych (do palenia) wydatków w służbie zdrowia! Inaczej mówiąc, choroblia otyłość i lenistwo jest dużo mniej szkodliwe niż złe odżywianie!

Tak się przejąłem tą informacją, że pójdę coś zjeść (dwie tycie kanapeczki z szykną serem pomidorem ogórkiem i pastą jajeczną, potem truskawki z jogurtem i może jabłko jeżeli jeszcze przed snem zgłodnieję... chyba ujdzie? ;)

Pamiętaj o 5 porcjach owoców dziennie! :P

(Osobiście polecam jeszcze wino od czasu do czasu)

1 komentarz:

m a r c e p a n o w a pisze...

"Winda na Tower Bridge urwała się dzień po tym jak nią jechałem". Zbieg okoliczności czy coś, ekhm... więcej? :P