piątek, 13 czerwca 2008

Introducing Plato

O rrrrany ale ostatnio jestem zabiegany. Nie żeby się tyle u mnie działo, po prostu czasu nie mam... Odwiedzili mnie znajomi, więc miałem okazję znów trochę pozwiedzać Londyn. Nie ma to jak nowa perspektywa. Naprawdę nigdy nie zwróciłem uwagi na krzesełka w British Museum, będące ikoną szwedzkiego designu (przepraszam Aniu jeżeli coś pokręciłem ;)
Z kolei w Tate Modern znajomi wyszukali serię książeczek Introducing... Przedstawiają one w formie komiksu podstawowe koncepcje Platona, Wittgensteina, Chomsky'ego, Einsteina itp. Może sobie kupię jakąś i zobaczę ile to warte. Grafika trochę uboga...

STOP

Dowiedziałem się, że szybko chodzę, ale to chyba przywiozłem z Krakowa;) Ale skoro już żyję w mieście, w którym życie tak strasznie pędzi, to się tym usprawiedliwię: ten post będzie przepełniony szybkimi zmianami tematu, krótkimi, nieprzemyślanymi myślami ;) i niepełnymi zdaniami.

STOP

Wciąż kultywuję moje hobby polegające na poszukiwaniu mieszkania... niesamowite ile człowiek się może dowiedzieć. Przykładowo, jadąc z pewnym polakiem pracującym w nieruchomościach (oglądać jakieś mieszkanie), dowiedziałem się, że w Anglii można stracić prawo jazdy za uzbieranie 12 punktów. Punkty są ważne przez 3 lata, mój kierowca twierdził, że uzyskał 3 za przekroczenie prędkości o 6 mil (36 przy ograniczeniu do 30). Wreszcie zaczynam rozumieć jak w tak ciasnym mieście może jeździć tyle samochodów (żeby nie było- na ulicach Londynu ginie średnio osoba dziennie).

STOP

Hm. Skomentuję tą statystykę w nawiasie... Według Wikipedii, Londyn liczy 7,355,400 mieszkańców. Aglomerację Londyńską ocenia się na 12-14 milionów. I trzeba podkreślić, że dzięki dobrej komunikacji, mieszkańcy aglomeracji aktywnie uczestniczą w życiu miasta. Dla przykładu, kolega z pracy mieszka w odległości 70 km od Londynu i dojeżdża codziennie do pracy pociągiem. Podróż trwa 40 minut, akurat pracujemy 6 minut od dworca. Tak więc trzeba wziąć poprawkę na to, że dane dotyczące Londynu opisują ok 14 milionowe państwo-miasto (któremu chyba daleko do greckiego odpowiednika).

STOP

Wygląda na to, że życie nocne w Londynie zamiera około 2 nad ranem. Knajpy mają tutaj różne licencje, niektóre mogą sprzedawać alkohol tylko do określonej godziny, ale większość i tak zamyka o 2. Kluby nocne są otwarte dłużej, ale to chyba atrakcja dla nastolatków ;). Próbowaliśmy ze znajomymi znaleźć jakieś piwo na Soho.. większość barów już nie obsługiwała, pozostałe były koszmarnie zatłoczone (można było sobie ewt. zamówić piwo i postać na zewnątrz). Do klubów nas nie ciągnęło (kolejki, towarzystwo w kolejkach no i opłata za wejście... chyba im później tym wyższa). Ja wiem, że w Londynie są bardzo fajne miejsca, i może mają super DJów, ale jeżeli ktoś chce wyskoczyć na miasto, to niech skacze 'na' stare miasto w Krakowie tudzież Kazimierz :)

Cudze chwalicie....

Na tym kończę depeszę, mam nadzieję, że będę miał teraz więcej czasu na refleksje ;)

Brak komentarzy: