czwartek, 17 lipca 2008

No drama

O rany, coraz rzadziej piszę... ot, lato, dzień coraz dłuższy, człowiek może dłużej w pracy siedzieć ;P i nie ma kiedy pisać.

Regaty. Było bardzo miło, imprezy bardzo fajne, słońce świeciło, drinki na koszt firmy, zajęliśmy miejsce... pisałem, że było bardzo fajnie? I że słońce świeciło, i że imprezy? ; )

Oczywiście zdjęć dużo nie zrobiłem, bo miałem okazję (obowiązek) bawić się talią grota. Pieniądze wydane na rękawiczki się zwróciły, transplantacja skóry jest wciąż bardzo droga i chyba mi mi NHS nie zrefundował (ot raz mi lina się z kabestanu zsunęła.. kurczę, ale myślałem, że te rękawiczki dłużej wytrzymają). Zdjęcia robili organizatorzy, stąd te pojedyncze zdjęcia... A w zasadzie, co mi szkodzi, zrobię im reklamę (i pójdę na łatwiznę): http://www.hedgefundregatta.com/photo-gallery
Obyło się bez większych katastrof, jedna osoba w szpitalu wylądowała, jedna skręcona kostka i jedna załoga się wycofała... Co ciekawe, załoga sponsorów. Może chodziło o fair play. Wrócili od razu do domu, ale nagrody zostawili... nie żeby *nam* to jakąś różnicę zrobiło : D Najważniejsze to się dobrze bawić.

Jeśli chodzi o newsy z Londynu, to przyszła wiosna. Trochę pocieszające, bo miliony Brytyjczyków (chciałem napisać Brytyjek... ale się powstrzymałem) mają jeszcze szansę popracować nad swoją sylwetką przed najbliższym latem. Może nawet będą mieli na to cały rok. Tak sobie na nich używam, a mi się ten rok na to też nada... eh te wszystkie sandwicze... ; (

Przemierzając ostatnio Oxford Street trafiłem na marsz zombich w Londynie. Śledziłem losy Warszawskiego marszu, i jakoś mam wrażenie, że tutaj im tak średnio się udał. Chociaż może nie powinni iść przez Oxford street w weekend, w ogóle ich nie było widać w rzece ludzi... zresztą, trochę trudno było ich odróżnić od reszty tłumu, również przeciskającego się z obłędem w oczach od przeceny do przeceny, tylko trochę mniej obdartego (a i to nie zawsze). Zaczynam także dostrzegać nowy problem w Londynie. Z tym miastem jest trochę jak z internetem. Wszystko można znaleźć, tylko jak i gdzie szukać? Próbowałem przez 2h kupić jakąś dobrą Tequile na imprezę. W końcu się poddałem i kupiłem jakąś porządnie wyglądającą [=drogą] ale była beznadziejna.

Aha, i znajomy z pracy powoził mnie swoją nową M5; ) Już to kilku osobom pisałem...

** JEZUSICKU JAKIE CHYŻE AUTO!! **

O szczegółach nie będę pisał, bo ostatnio w Anglii zamknęli kolesia, który na YouTubie umieszczał filmiki ze swoich wyczynów. Zatrzymali go na podstawie owych filmików. Poza tym, to naprawdę trzeba przeżyć. Albo nie. Napisze jak w reklamach: podobnie jak BMW, wspieram odpowiedzialne zachowanie na drodze;)

Tylko po co w takim razie robią takie sakramenckie machiny??

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Niezle te zdjecia :) Robia wrazenie!

k.