wtorek, 1 kwietnia 2008

Those cows are nuts

Tak tak, wciąż tu jestem. Z okazji 1 kwietnia postanowiłem nawet coś napisać... Anglicy się specjalnie nie wysilili z tego co widziałem, więc się dostosuje i żadnych głupot nie będę tutaj produkował (przynajmniej nie więcej niż zwykle).

W Angielskich gazetach pojawił się m. in. artykuł o latających pingwinach (..., Daily Mirror), planowanej operacji Sarkozego, która go miała wydłużyć o 5 cali (wzwyż, wzwyż; ) i zdjęcie ministra finansów grającego w totka (to jakiś angielski humor). O reszcie nie warto wspominać... Mi się osobiście spodobał shrinter, czyli skrzyżowanie drukarki z niszczarką do dokumentów (shredder + printer). "Od dziś możesz drukować swoje poufne dokumenty prosto do niszczarki!" Chociaż sądząc po innych produktach dostępnych w tym sklepie (http://www.thinkgeek.com/) może to być rzeczywiste urządzenie.

Mi natomiast udało się dostrzec dalszą ekspansję inwazji orzeszków. Znalazłem ostrzeżenie o ich możliwej zawartości w zasmażce do warzyw (tak to się nazywa? Takie na patelnie się wlewa...), nie żeby była na oleju pistacjowym, po prostu mogły się tam zawieruszyć. I, co ciekawe, w jogurcie naturalnym. Przy czym w jogurcie naturalnym była adnotacja, że receptura nie przewiduje orzechów, ale w składnikach już się mogą znaleźć. I że niektóre części wytwórni zostały orzechami zainfekowane. Gdzie oni te krowy trzymają?

I żeby nie było, że nic o metrze nie napisałem : ) Wracając na święta do domu (aha, Wesołych Świąt!!) udało mi się jechać samemu w wagonie metra! Nigdy nie zauważyłem, że są tak duże (chyba dłuższe niż PKP). Na wszelki wypadek przeszedłem parę razy od jednego końca na drugi, żeby sprawdzić czy to nie fatamorgana. Była godzina 11. Rano.
Jak tak teraz pomyślę, to cały tydzień był pełen wrażeń. Dzień wcześniej byłem na koncercie bębnów Japońskich, nie chciałbym ich mieć za sąsiadów ale fajnie się tłukli. I potem wracając ze znajomą i jej mężem Brytyjczykiem widziałem jak jeden, niepozorny anglik (ów mąż) zatrzymał caaały skład metra jedną ręką!! Przesiadaliśmy się na jakiejś stacji, i oczywiście jak motorniczy składu docelowego zauważył tłum pasażerów, chciał zamknąć drzwi i odjechać. Phil przytrzymał drzwi i w zasadzie wszyscy wsiedli. No może jednak to nie takie dziwne, że się Niemcom nie dali...

Aha i na koniec się jednak nie powstrzymam, i podam dość starą wiadomość, i zobaczę czy ktoś uwierzy. Otóż dwie perły brytyjskiej motoryzacji, Jaguar oraz Range Rover, zostały kupione przez Indyjską firmę motoryzacyjną Tata (mówi się o 2.65 mld $). I mimo, że wcześniej należały do jakże brytyjskiego Forda, to mnie dreszcz po plecach przeszedł na myśl, że mogli by wykupić Astona Martina i zrobić Tata Vanquisha...

(Aston Martin w 2007 roku opuścił rodzinę Forda i jest obecnie utrzymywany przez jakieś Kuwejckie banki inwestycyjne)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

pisze się "mnie" a nie "mi" ,koteczku

Anonimowy pisze...

Czepiasz sie, anonimowy. Mi sie podoba :)

Tadek pisze...

Ah, proszę. Nie dość, że się ukrywa, to jeszcze ze sobą polemizuje ;)