czwartek, 20 listopada 2008

Rivers of Babilon

Dochodzę do wniosku, że w Londynie człowiek jest ciągle zabiegany, więc chyba się przestanę usprawiedliwiać... Zwłaszcza, że wydawało mi się, że tyle rzeczy robię, a jak mam napisać coś o nich, to nic mi nie przychodzi do głowy ; )

Dziś byłem na tymczasowej wystawie poświęconej Babilonowi (miastu) w British Museum. Ogólnie jestem trochę rozczarowany. Tak naprawdę kilka sal (a w zasadzie to jedna podzielona na działy), ot dwa lewki z kafelków, 5 tabliczek glinianych i parę znaczków pocztowych... no dobrze, było tego trochę więcej, ale nic specjalnego. Nie oczekiwałem, że ściągną oryginalną bramę Isztar (którą i tak widziałem w Berlinie :P) albo zbiory praw Hamurabiego na tabliczkach (które przypadkiem widziałem w Paryżu) tudzież oryginał Wieży Babel Breughela (którą widziałem... a musiałem sprawdzić, w Wiedniu), ale chyba jakieś tabliczki mogliby przywieźć, co nie? No dobrze, wydało się, jestem zmanierowanym przemądrzalcem, który na siłę udowadnia jak to ciężko mu dogodzić : ) Za to wreszcie sobie porządną książkę o Historii Starożytnego Wschodu kupiłem. Ciekawe czy przeczytam choć rozdział (e, droga była, więc z moją Krakowską naturą przynajmniej jeden rozdział przeczytam).
Oczywiście, i tak sporo rzeczy się dowiedziałem. Np nie kojarzyłem, że ten biblijny Daniel (ten od rzucania lwom na pożarcie i tłumaczenia snów, ale nie tych Faraona, bo to był chyba Józef) parał się z Nebuchadnezzarem II(w angielskiej pisowni), którego imieniem ochrzczony był statek Morfeusza w Matrixie : ) Jak to się pięknie wszystko wiąże... Aha, był też nazywany niszczycielem narodów, chyba za podbój Jerozolimy (chociaż, tutaj taka mnie refleksja naszła, ze wszystkich wrogów narodu żydowskiego on był chyba jedynym, który ich nie wyganiał/niszczył tylko porwał ze sobą), k t ó r y to pseudonim był pierwowzorem dla postaci Liney, niszczycielki światów, w Gwiezdnych Wrotach (serialu). No proszę, kto by pomyślał, że mam tak szeroką wiedzę w tak istotnych kwestiach.
A jeszcze jedna ważna informacja mi się przpypomniała, butelka szampana o pojemności 15 litrów (20 zwykłych butelek) jest nazywana Nebuchadnezzarem. Myślę, że to też może mieć związek z jego przydomkiem.

Słyszałem o tym już wcześniej, ale tam były zdjęcia: Amerykanie sobie obóz rozbili w Iraku tuż przy ruinach Babilonu. Jak się można domyśleć, 2000 żołnierzy i sporo ciężkiego sprzętu nie pogłębiły naszej wiedzy na temat tego miasta... Przykre. Saddam też się nie przejmował i odbudował sobie wszystko po swojemu.

Oczywiście cały ten stres związany z utratą dziedzictwa kulturowego (cywilizacyjnego) trzeba było spłukać, co też uczyniliśmy z towarzyszącymi mi osobami w jakiejś knajpie Filipińskiej. Okazuje się, że mąż koleżanki z pracy pracuje w ... London Underground! Przez ponad godzinę męczyliśmy go o różne rzeczy. Naprawdę uważam, że metro jest pod względem turystycznym nie-do-eksploatowane. Northern Line, przy której mieszkam, ma na długim odcinku równoległy tunel (miał zwiększyć przepustowość), który w części jest pusty, a w reszcie budują niewidzialne Astony Martiny (są tam pomieszczenia Ministry of Defence). O tym, że pod moją stacją jest gigantyczny bunkier to chyba wspominałem kiedyś. Natomiast nie wiedziałem, że tunele są ciągle odwadniane. Często jak są ulewy to niektóre nitki zamykają, ale mój informator twierdzi, że ciągle są uruchomione pompy. Są one naprawde konieczne, do tego stopnia, że jest awaryjna trakcja i elektrownia, która w wypadku awarii sieci energytycznej może utrzymać oświetlenie w tunelu i owe pompy. Aha, chyba nie przekonuje ludzi do korzystania z metra w ten sposób... Dowiedziałem się także, że moja linia jest najbardziej obłożoną, i że jest przez pracowników nazwana Misery Line. W godzinach szczytu kursuje 90 składów, co jest o tyle ciekawe, że jest tylko 50 stacji (składy jeżdżą co minutę). Jest to bardzo problematyczne w przypadku awarii, ponieważ w każdej chwili prawie połowa składów jest w tunelach!

Jeszcze dużo innych ciekawostek opowiadał, ale może spiszę je innym razem... Ostatnio mało sypiam, a zapowiada się znów długi piątek ;)

Aaa, zwłaszcza, że biegałem dziś: ) Po Hyde Parku. Lokalizacja mojej pracy ma swoje zalety... można sobie wyskoczyć na rundkę po Hyde Parku jak się raporty wieszają; ) Jutro nie będę mógł chodzić...

Brak komentarzy: