piątek, 16 maja 2008

Everyday life

Dziś zamierzam wykręcić się sianem ;) Coś mi tam wypada napisać, nie mam za bardzo tematu, więc będę chałturzył. Ot kilka drobiazgów, które się uzbierały.

Okazuje się, że stałem się celem wrogiego przejęcia. Jak wspominałem, w mieszkaniu, które wynajmuję, prąd i gaz jest na zasadzie pre-paid. Mimo to, wiedziony jakąś wyuczoną (wychowaną; ) porządnością, zgłosiłem się do mojego dostawcy, British Gas, żeby ich poinformować, że korzystam z ich usług. Chcieli mnie nawet naznaczyć (tzn. wydać imiennego chipa, trochę jak w apokalipsie [ale nie wszczepiony w czoło ani rękę]) ale potem mi przeszło. Dziś do mnie dzwonili, okazuje się, że zmieniam dostawcę. Sam nic na ten temat nie wiem, ale ponoć pewna francuska firma się do nich zgłosiła, że przejmują mnie jako klienta. Dobrze wiedzieć... To chyba dlatego, że nie ma meldunków i dowodów. Oczywiście ja wcale nie zamierzałem zmienić dostawcy, ale może mój Landlord coś tam wysłał, może współlokatorka, a może jakimś trafem żabojady dotarły do moich danych i mi robią psikusa. Usługi są na mnie, ale teraz ja muszę gdzieś dzwonić i na kogoś krzyczeć, żeby mnie zostawili w spokoju... dziwny kraj. Już wolę udowadniać, że jestem sobą, żeby coś załatwić, niż że ktoś inny nie jest mną, żeby coś odkręcić ;P

Z innej beczki... Ostatnio w Anglii były dwie afery, wywołane niedbałością ministrów/asystentów. Otóż gdzieś tam sobie pewna Pani minister spacerowała, z biura do biura, z jakimiś dokumentatmi w ręce. Zrobiono jej zdjęcie, a dzięki nowoczesnej fotografii cyfrowej udało się odczytać treść dokumentów. Ot jakieś poufne dane... w sumie ciekawa sytuacja, wyobraźmy sobie, że pewien minister sprawiedliwości pokazuje plik dokumentów będących kolejnym gwoździem do kolejnej trumny, i jakiś uważny paparazzi wykaże, że plik składał się z pustych kartek..?

Dziś ukazał się ranking metropolii według 'drożyzny kultury' (no naprawdę nie wiem jak to określić). Wyliczono, że kulturalny weekend kosztuje najwięcej w Londynie, ok. 1300 zł (średnia kwota, jaką należy wydać żeby zobaczyć muzea[w Londynie większość można zobaczyć za darmo], przedstawienia itp.). O jakieś 200 zł więcej niż Nowy Jork, sporo więcej niż Paryż, Rzym czy Barcelona... Warszawa wypadła najlepiej, wystarczy ponoć 300 zł. Przez grzeczność nie skomentuję ;P

British Airways ogłosiło rekordowe zyski. Chyba jakieś 800 mln funtów, ponad 40% wzrost względem zeszłego roku. Ale 'chief executive' Wllie Walsh zrezygnował z rocznej premii (700k Ł) w związku z wpadką z piątym terminalem na Heathrow.. I taka moja teoria. Pewnie zwolnili wszystkich kompetentnych ludzi, i nagle się okazało, że mają 40% więcej zysku... i katastrofę logistyczną. Dziwnie się ten świat kręci.

Hm.. mógłbym się jeszcze sporo rozpisać o Amy Winehouse (która być może zdradza męża), o Madonnie (która zaprasza sławy do swojej prywatnej siłowni) itp itd, ale tylko ograniczę się do jednej refleksji. Otóż, szukając zielonej cebuli w Tesco, doszedłem do wniosku, że powinni warzywa układać kolorami. Myślę, że świat byłby dużo prostszy, jeżeli zielona cebula byłaby koło pietruszki i ogórków (dla ułatwienia, mogło by być kolorami a potem wielkością).

Ale nie. Nie może być tak prosto.. i potem człowiek spędza 40 minut w sklepie i kończy z bekonem [ + nadwagą i miażdżycą;]

P.S. Przepraszam za chaotycznego posta, ale się tak jakoś z okazji piątku w pracy zasiedziałem, i mi się wszystko ze wszystkim pomieszało;)

1 komentarz:

Where there is gold... pisze...

Thank you. I appreciated your comment on my blog. Sometimes I forget that people, other than just my family and immediate friends, read it.

I'm sorry I can understand your own. It looks like a Slovic language. Where are you originally from?