środa, 28 maja 2008

Walking trough this landscapes... (part 1)

No i czyż podróże pociągami nie są fajne? Ostatnio wsiadłem do złego składu, i nagle wylądowałem przed takim dziwadłem:


No dobrze, oczywiście wsiadłem do dobrego pociągu, i dzięki dobrodziejstwom nowoczesnej inżynierii byłem w Paryżu po 2,5h (3,5 jeżeli liczyć zmianę czasu;). Od pewnego czasu ten Paryż za mną chodził, zwłaszcza, że jest rzut beretem znad Tamizy. Eurostar trochę rozczarowuje, jakoś mi się wydaje, że np. ICE robie większe wrażenie, ale faktycznie jechał momentami 300 km/h (ach te służbowe GPSy...).

W ogóle ciśnie mi się na palce mnóstwo refleksji, więc z rozpędu napisałem, że to będzie pierwsza cześć o Paryżu. Najwyżej trzeba będzie na drugą część czekać do kolejnej wycieczki :P

Doszedłem do wniosku, że ze wszystkich zachodnio-europejskich metropolii, które miałem okazję odwiedzić, Londyn oferuje najmniej jeśli chodzi o 'jakoś życia'. W porównaniu z Paryżem, Londyn to niekończące się przedmieścia. Brakuje monumentalnych budowli (już nawet nie mówię o wierzy Eiffla, bo ta jest na świecie jedna [no dobra, jest mnóstwo różnych pomniejszych replik, tym na Uralu, w Chinach a jedna nawet w Kazachstanie, w Aktau] czy też Łuku Triumfalnym). Big Ben jest fajny, ale ani to specjalnie duże, ani specjalnie stare... Natomiast w Paryżu jest bardzo dużo intrygujących budowli, które sprawiły, że nawet ja, używając eufemizmu, umiarkowany entuzjasta żabojadów, poczułem respekt. Myślę, że nic tak nie poprawia humoru jak mieszkanie w starej kamiennicy przy szerokiej alei, z szerokimi chodnikami i mnóstwem drzew po bokach (zamiast w praktycznej zabudowie lat 50, beton i cegły).

I tu kolejna sprawa. W Londynie straszliwie brakuje przestrzeni. Tzn, są parki, i są one bardzo ładne, ale większość ulic/uliczek jest wąska, domy (bloki) stoją obok siebie, i są to głównie sypialnie. Metro w Paryżu było budowane trochę później, i przez to także jest przestronniejsze. Z drugiej strony, metro w Londynie jest na pewno schludniejsze.

Jak już wspominałem, w Londynie od kilkuset lat dramatycznie brakuje miejsca, i wszystko zostało temu podporządkowane. Podobno szeroki ulice Paryża miały ułatwić użycie kawalerii w obrębie miasta, na pewno pozwoliło zachować więcej przestrzeni dla ludzi...

Tak więc, na zakończenie tej pierwszej części, podkreślę jeszcze raz, że Paryż pod względem urody oferuję dużo więcej niż Londyn, dyskretnie puszczając przy tym oko do czytelnika ;)

(Oczywiście wyjątki się zdarzają).

2 komentarze:

Marcin Machura pisze...

Fajne zdjęcia i komentarz. Czekamy na więcej!

Anonimowy pisze...

Szerokie ulice w Warszawie (np. taką Świętokrzyską) wytyczano z tą samą myślą. Wiadomo - trudniej wznieść barykady, Kozacy łatwiej uporają się z elementem wywrotowym... A tak zupełnie na marginesie przy ulicznym temacie - w Zakopanem też mieliśmy Marszałkowską :) [lizak dla tego, kto zgadnie, jak dzisiaj się nazywa ;)]