poniedziałek, 12 marca 2012

Airmiles

Już kiedyś o tym pisałem, ale wrócę do kwestii mil lotniczych, bo dotyka ona mojego ulubionego tematu - jedzenia : )

Postanowiłem sobie dziś pofolgować wędzonym łososiem z okazji poniedziałku (jak wiadomo, najcięższy dzień tygodnia więc najlepsza okazja do folgowania zaraz po niedzieli, sobocie, piątku i środzie [powiedzmy, ze środą może się czasem równać - zależy od środy]). Łosoś jest bardzo zdrowy, jakieś tam kwasy omega 3 i proteiny, chociaż w okazach hodowlanych trafiają się ponoć dioxyny (które np. słabo działają na urodę o czym przekonał się W. Juszczenko, ale to chyba nie miało nic wspólnego z łososiem... przy okazji urody, botox jest najsilniejszą znaną neurotoksyną, 4kg wystarczyłyby do wyeliminowania całej ludzkości [i przepraszam, jeszcze jeden wtręt, dowiedziałem się tego z Wikipedii, czy nie powinniśmy rozważyć jakie zagrożenie Wikipedia stanowi dla ludzkości w przypadku ataku obcych form życia? Podajemy im na talerzu/dysku najefektywniejsze metody kolonizacji??]). Wracają do jedzenia. Polecam np. filety łososia w syropie klonowym z ziarenkami i świeżym szpinakiem - łatwo znaleźć przepisy w sieci albo mogę służyć poradą. Dziś nie chciało mi się nic gotować więc szukałem wędzonego, i znalazłem sobie Scottish Chestnut Smoked Salmon, country of origin: Norway oO. I tak się zastanawiam, czy to drewno (chestnut) było szkockie, czy tylko w Szkocji go wędzili?

I zacząłem myśleć na temat pochodzenia różnych produktów w moich lokalnych sklepach. Dla przypomnienia, temat mil lotniczych i 'carbon footprint' jest w Anglii bardzo popularny. Odpowiedzialni ludzie starają się nie jeść produktów, które są transportowane z drugiej strony kuli ziemskiej, powstałe nawet ten ruch wokół The 100 mile diet [1] i generalnie takie jedzenie norweskiego łososia jest raczej niemodne (chociaż on pewnie był transportowany drogą morską). Ja tam się tym szczerze mówiąc za bardzo nie przejmuje, głęboko wierzę, że świat/cywilizacja i tak są skazane na zagładę; poza tym nie jestem przekonany czy transport faktycznie tak się przyczynia do globalnego ocieplenia (zwłaszcza samoloty). Dane można interpretować różnie, może jak kiedyś będę miał 3 dni to przejrzę wyniki sensownych badań i wyciągnę jakieś konkluzje.

Już kiedyś po jakimś śniadaniu uświadomiłem sobie, że jadłem produkty z 7 różnych krajów z 3 kontynentów, ale uznałem to głównie za zabawne. Ale parę dni temu kupowałem winogrona, w cenie około 2 funtów za parę kiści (co może nie jest mega-tanio ale jak na Londyn to sensownie) i zauważyłem, że są z Peru. I tak sobie pomyślałem, że CO2 ce-o-dwam, ale to chyba jednak jest strasznie niesprawiedliwe, że podczas gdy dla mnie ktoś 'przelatuje' winogrona nad Atlantykiem miliard ludzi umiera z głodu. Kurcze, czyżbym jeszcze na koniec młodości miał się stać socjalistą??

P.S. Aha, jeszcze chciałbym tylko dodać, że to nie jest tak, że nagle na oczy przejrzałem. Myślę, że dobrze rozumiem jak działa kapitalizm, wiem, że są wina za cenę których można by wyżywić wioskę w Afryce przez rok, ale tu mówimy o czymś w miarę powszednim dla przeciętnego Londyńczyka - i to mnie chyba zszokowało.

P.S.2 Kiedyś poszukam dokładnych danych, ale ponoć największy rozłam w społeczeństwie był w czasach Wiktoriańskich - zarówno pod względem jakości życia jak i czysto ekonomicznym - trochę o tym tu: [2].


[1] - https://en.wikipedia.org/wiki/The_100-Mile_Diet
[2] - http://www.guardian.co.uk/business/2011/may/16/high-pay-commission-wage-disparity

2 komentarze:

mk pisze...

A to sie naprawde "przelatuje" samolotami? - zawsze mi sie wydawalo, ze takie rzeczy sie wozi w statkach-chlodniach i wyszlo mi, ze koszt samego przewozu w przeliczeniu na kilogram jest tak maly, ze nie ma co sie przejmowac (szczegolnie od strony moralnej - ekonomicznie to moze byc ciekawe zagadnienie, czy bardziej oplaca sie przewiezc cos z Afryki, czy z Ameryki Pd. w funkcji kosztu wyprodukowania).

Tadek pisze...

Tak, rzeczywiście, Peru eksportuje winogrona drogą morską do Anglii i Holandii. Ale już np. maliny czasem przewozi się samolotem (mają wtedy odpowiedni znaczek na pudełku).