piątek, 23 listopada 2007

Million dollar trash

A dziś trochę ploteczek, czyli czym żyje/żył Londyn przez ostatnich kilka dni.. konkretniej, co piszą w codziennym recyclingu (wszystkie jednorazowo-jednodniowe gazetki prowadzą ostrą kampanię na rzecz ochrony środowiska- z tego co rozumiem, czytam codziennie tą samą gazetę, tylko zmieniają teksty;)

Po pierwsze, w ostatnich dniach został sprzedany obraz meksykańczyka Rufino Tamayo, zatytuowany Tres Personajes (Trzy Postacii lub tak jakoś), za milion dolarów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że został skradziony gdzieś w latach siedemdziesiątych a odnalazł się... A w zasadzie odnalazła go Elizabeth Gibson na manhatańskim śmietniku. Wzieła go, bo jej się spodobał. Dopiero po jakimś czasie zorientowała się co znalazła... wniosek: nie przechodźmy obojętnie obok śmietników. Suflet skombinował nam do domu obraz, twierdzi, że przedstawia on Henryka V, chociaż jak dla mnie to bardziej pan Wołodyjowski. Obawiam się, że nawet jeżeli jest on skradzionym arcydziełem sztuki, jego wartość może zaniżać fakt, iż jest on w dwóch częściach. Chociaż nie rozumiem czemu, zawsze co dwa to nie jeden, no i daje to nowe możliwości aranżacji:D

Po drugie, przez pewien czas pojawiał się wątek Bushry Noah, muzułmanki, która chciała zostać fryzjerem. 25 salonów jej odmówiło, twierdząc, że fryzjerka musi mieć odsłonięte włosy. Pani Noah pozwała jeden z salonów oskarżając właścicielkę o dyskryminacje na tle religijnym i rząda 15 000 funtów za straty moralne. Dlaczego akurat ten jeden? Bo "jej uczucia zostały tam najbardziej urażone". No i może prawdą jest, że fryzura fryzjerki nie świadczy o jej kwalifikacjach (w końcu chyba fryzjerki się same nie strzygą? hmm. . z drugiej strony lekarze się czasem leczą sami.. ale to nie to samo;), ale 15k futnów (czyli ponad 75 tyś zł) za odrzucenie aplikacji...

I jeszcze na koniec zabawna historyjka: pewna pani (nazwiska nie pamiętam) zaparkowała samochód przed stacją benzynową, na zakazie. Gdy po paru minutach wróciła, miała blokadę i mandat na 130 funtów. W ramach protestu (nie było jej raptem pare minut) postanowiła nie opuszczać samochodu w ciągu dnia (żeby nie został odholowany). Przez dwa dni siedziała w samochodzie w godzinach 7.00-22.00, i przez dwa dni nic się nie działo. Kiedy przyszła trzeciego dnia o 7.30 samochodu już nie było, a mandat wzrósł do 600 funtów :) Kto późno wstaje, temu mandat rośnie.

Tym optymistycznym akcentem rozpoczynamy piątek, ostatni dzień przed weekendem.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mam nadzieję, że weekend minął miło ...

całuje

Unknown pisze...

hejka Tadzio.
Wiem, że to może nie w ten sposób powinnam się z tobą kontaktować, ale nie mam twojego maila. Pewnie dostałeś smsa z informacją o oglądaniu zdjęć i wiem, że nie będziesz mógł się stawić, więc specjalnie dla ciebie będzie drugi termin. Może już będzie wtedy film. Jak będziesz w Pol to daj znać to jakoś się umówimy. Miłego pobytu na wyspach. Acha zapomnialabym... Podejzewam że bedziesz mial jeszcze sporo tematow do opisania, bo brytyjczycy to bardzo smieszny narod. Oby tak dalej, bo jak dla mnie kobiety z dzieckiem to jedyna atrakcja (hahaha).
Pozdrowionka i trzymaj sie ciepło.
P.s. u nas też pada, ale śnieg