wtorek, 20 listopada 2007

TLF - every day a new experience

TlF, czyli Transport for London, tutejsze MPK (albo, jak wolą Warszawiacy, ZTM). Tak więc znów o Tubie:) Zaprawdę, powiadam wam, jest to temat na osobnego Bloga. Ale ponieważ takowe istnieją, to ograniczę się do jakiegoś posta od czasu do czasu.

Dziś zdobyłem nowe doświadczenie związane z metrem. Gdzieś na wcześniejszej stacji mojej lini ktoś zachorował, w związku z czym najpierw linia była zamknięta, a później były opóźnienia. Kiedy dotarłem do mojej stacji, przed wejściem czekało już kilkaset osób :) Oczywiście na peronie tłum, miły pan przez mikrofon doradzał jak zwykle: 'please use the full length of the platform' oraz żeby korzystać z wszystkich drzwi składu - akurat wszystkie były równo zapchane, więc nie wiem o co mu chodziło. Chociaż w środku wagonów było gdzieniegdzie sporo miejsca...
Pewna młoda dama zirytowana tym faktem postanowiła wsiąść do następnego pociągu. Jak podjechał, to wydawało mi się, że nawet się tam szpilki nie wciśnie. A trzeba dodać, że młodej pannie do rozmiarów szpilki było daleko.. Myślę, że w kategorii szpilek to byłoby jakieś szydełko. Albo maszyna do szycia.

Tak czy inaczej, postanowiła tam wejść. I ku mojemu zaskoczeniu, (wiem że tak nieładnie pisać.. ale tak było) jak już przecisneła się przez światło drzwi (takie pojedyncze, jakieś... 90 cm?), poszło z górki. Ludzie mają niesamowitą zdolność kompresji :) widocznie mają niską entropię przestrzenną.

Aha. W Londynie pada, ale tylko deszcz.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No widzisz Tadziu- masz oto piękną lekcję jak należy korzystać z metra;) Jesteś szczupły- w kategorii szpilek igiełka;)- więc nie powinieneś mieć większych problemów z kompresją:)